Czerwcowe, niedzielne popołudnie, pogoda i rower.
Plecak, do plecaka woda, kanapka i.. ciężkie tele, zaryzykowałem i to był strzał w dziesiątkę.
Jadąc patrzę, a tu bociek na sianie, dawno w terenie nie widziałem, no i fota :)
I już humor poprawiony, czasami warto podźwigać.
Ps. Cieszyłem się, że w tym roku alergia opanowana, nic bardziej mylnego,
jak mnie ostatnio dopadła, to masakra, parę lat takiej mocnej nie miałem.
Łzy, swędzenie i z nosa cały czas cieknie, pomimo preparatów :(
Pomimo tego, dalej pcham się na łąki, mądre to :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz