Dawno nie było, ale jakiś mały kryzys zawitał do mnie,
wraz ze zmienną i pochmurną, deszczowo-śniegową aurą.
Działo się w pogodzie, o mały włos, święta byłyby powodziowe.
Dzień przed Wigilią spadł śnieg, który stopniał na drugi dzień,
a do tego całe święta padał deszcz, rzeki przybrały mocno.
Dzisiaj wreszcie słonecznie, ale gdzieś się dostać w terenie,
to tylko gumowce :)
Prawie 50 litrów w trzy dni. Dwa razy zabrakło jakiś 40cm do wylania. Przy czym w Mikułowej Włosiennica wylała. Mało tego, w gminach Leśna i Mirsk doszło do podtopień. A idź Pan z taką pogodą. Teraz znowu mrozy, ale nie jakieś normalne, tylko znowu ze skrajności w skrajność. Dwa razy odczuwalna poniżej -20 stopni. Zaraz znowu odwilż i powrót listopadowej aury...
OdpowiedzUsuń