Drugi dzień zasiadki, no nie, ja nie mam cierpliwości tyle siedzieć w jednym miejscu :)
Było jednak warto dla paru zdjęć, chociaż pora też nie moja, nie lubię gorąca.
Sójka, kowalik, łabędzie i błotniak stawowy.
Witam !! Chciałbym przedstawić Wam chwilę zatrzymaną w obiektywie aparatu fotograficznego, jako iż chwila jest krótka, jak nasze życie, zatrzymanie jej na fotografii jest bezcenne... Zapraszam!!!
Drugi dzień zasiadki, no nie, ja nie mam cierpliwości tyle siedzieć w jednym miejscu :)
Było jednak warto dla paru zdjęć, chociaż pora też nie moja, nie lubię gorąca.
Sójka, kowalik, łabędzie i błotniak stawowy.
Piątunio, wolne po nockach, więc kierunek las.
Puszka kukurydzy, trzy godziny siedzenia, żeby zrobić fotkę kowalikowi.
Tak bywa, jakość też nie za ciekawa, bo było ciemno dość, ISO 8000 i cropowane.
Powrót i daniele, ledwo zdążyłem aparat wyciągnąć :)
W fotografii przyrodniczej trzeba mieć szczęście, cierpliwość i farta,
czego ostatnio nie miałem, przełaziłem kilometry wracając z dosłownie niczym.
Przyzwyczajony do tego, nie poddawałem się i wreszcie się szczęście uśmiechnęło do mnie :)
Nawet dzisiaj spotkałem zimorodka, nie spodziewając się w tym miejscu, nie zdążyłem z aparatem,
ale muszę się niebawem przyczaić na niego, tylko te cholerne muchy i komary, nie idzie usiedzieć.
No i znowu Google, co ty wyczyniasz, z czymś, co działało dobrze !!!!
Wstawianie zdjęć to teraz jakaś porażka, muszę pojedyńczo, bo hurtowo miesza sobie, jak chce.
Wolny, ładny dzień, to wypad rowerkiem.
Niezmiennie, od zawsze, tradycyjnym góralem, napędzanym siłą nóg, ile to już lat na siodle :)
Te dopłaty do elektrycznych rowerów, mogą se w buty wsadzić, jaki to ma sens?
Ogłupili społeczeństwo, teraz chcą im zabrać zdrowie i kondycję, jakiś tam plan jest.
Zaczynamy z Zawidowa, poprzez czeską Ves z kościółkiem i zadbanym poniemieckim cmentarzem,
polski Spytków, tamę w Niedowie, kościółek w Niedowie z zaniedbanym cmentarzem poniemieckim,
Bory, Dolny Wrociszów i meta Zawidów.
Fajna trasa, spokojna, bez ruchu, parę wzniesień, ale nikt nie każe się forsować, zejść z roweru i podejść.
Po prostu wejść na rower, pobiegać, połazić i podziwiać okolicę, na spokojnie, bez spiny.